Jej Geniallne prezentacje podbiły serca wielu z Nas - znana, lubiana i ceniona. Dziś w Edukacyjnej Lidze Mistrzów gościmy Annę Stasiak.
Fenomen Genial.ly, blaski i cienie zdalnej edukacji, a przede wszystkim Nadzieja - Słowianka i Grześ zapraszają do lektury ;)
Grześ: Zatem zaczynajmy 🙂 Edukacyjna Liga Mistrzów ma przyjemność powitać panią Annę Stasiak, Słowiankę, autorkę znanych i cenionych Geniallnych lekcji 🙂 Zechce Pani coś dorzucić do tej krótkiej prezentacji? 😃
Anna Stasiak: Przede wszystkim chciałabym podziękować za zaproszenie, zupełnie nie spodziewałam się takiego wyróżnienia.
Geniallne lekcje powstawały i powstają z potrzeby chwili - przejście na zdalne nauczanie w marcu ubiegłego roku wymusiło na nas, nauczycielach, nowe, nietuzinkowe podejście do edukacji. W tym trudnym dla nas wszystkich czasie chciałam swoich uczniów uczyć, zachęcać do tego, by zgłębiali ukochaną przeze mnie polonistyczną "tajemną wiedzę". Nie chciałam być wyłącznie "zadawaczem". Chwilę zajęło mi wymyślenie sposobu, by osiągnąć zamierzony cel, na szczęście w jednej z polonistycznych grup znalazłam instrukcję przygotowania interaktywnej tablicy w genial.ly. Jej autorka, Asia Heftowicz, jest matką chrzestną wszystkich moich prac - w tym miejscu chciałabym jej serdecznie podziękować.
Strona Słowianka też powstała z potrzeby chwili - z jednej strony dostawałam sygnały od koleżanek polonistek oraz kolegów polonistów, że powinnam w jakiś sposób uporządkować prace, którymi się dzielę, publikując je w grupach facebookowych, z drugiej moje prywatne życie przeszło rewolucję, więc żeby nie zwariować, postanowiłam pracować... Praca daje mi siłę, energię, dzięki niej utrzymuję się na powierzchni i nie tonę w morzu problemów i trosk. Zrobiło się mało optymistycznie, więc może niech konkluzją będzie proste zdanie: Kocham uczyć języka polskiego - tak po prostu 😉
Grześ: Myślę, że przynajmniej ze strony edukacyjnej nie mogło się to potoczyć w lepszy sposób, ponieważ dzięki tym wszystkim zbiegom okoliczności mamy możliwość korzystania ze wspaniałych materiałów dydaktycznych 🙂 Wydaje się, ze Genial.ly nie ma przed Panią żadnych tajemnic 😉
A.S. Sądzę, że wielu rzeczy jeszcze nie umiem 😉 W niektórych nie czuję się zbyt dobrze - taką moją piętą Achillesa są escape roomy. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - kilka razy udało mi się stworzyć Geniallne lekcje we współpracy z koleżankami po fachu. Nie znamy się osobiście, ale współpracujemy zdalnie.
Grześ: Gdyby nie epidemia, pewnie taka współpraca nigdy by się nie zawiązała. Przejście na tryb zdalny uwolniło potencjał wielu świetny pedagogów, co należy uznać za jeden z niewielu plusów całej tej sytuacji. Czy dostrzega Pani inne pozytywy?
A.S. Plusem niewątpliwie jest nie tylko to, że wielu nauczycieli uwolniło swój potencjał, ale również to, że wielu innych z ich pracy skorzystało. W powietrzu czuć powiew zmian. Nawet zagorzali tradycjonaliści odchodzą od nauczania wyłącznie za pomocą książki i zeszytu - muszą, gdyż sytuacja ich do tego zmusiła. Często dostaję wiadomości, w których ktoś pisze, że sam nie potrafi tworzyć takich lekcji, ale chętnie korzysta, bo dzieciom, młodzieży one się podobają.
To daje mi siłę napędową, by opracowywać kolejne zagadnienia.
Ronald Regan powiedział kiedyś, że nie możemy pomóc każdemu, ale każdy może pomóc komuś. Ja bardzo się cieszę, że moja praca służy innym, że stworzone przeze mnie prezentacje przyczyniają się do tego, że uczniowie są autentycznie zaangażowani i z niecierpliwością czekają na kolejne lekcje języka polskiego.
Grześ: Czy myśli Pani, że to będzie stała tendencja, czy tylko chwilowe zauroczenie edukacyjnymi nowinkami? Genial.ly ma szansę stać się stałym elementem lekcji po powrocie do szkoły? U Pani na pewno, ale pytam o wspomnianych "tradycjonalistów" 🙂
A.S. Żywię taką nadzieję...
Zwrot, którego użyłam zawsze sprawia, że uśmiecham się do siebie - gdy stawiałam pierwsze kroki w zawodzie, powiedziałam tak do swych uczniów w kontekście spodziewanych wyników po sprawdzianie (wtedy jeszcze) szóstoklasisty. Spotkałam się z całkowitym niezrozumieniem - dzieciaki wykoncypowały, że widocznie mam zwierzątko, które wabi się Nadzieja i je karmię... 😉
Grześ: I ta Nadzieja przynosi wyjątkowe rezultaty 😉 Na czym polega Pani zdaniem swoisty fenomen Genial.ly?
A.S. Genially to narzędzie, które jest niezwykle multimedialne - można korzystać z niego na różne sposoby - tak naprawdę ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia.
Grześ: Trzeba przyznać, że Genially daje nam wszystko, co jest potrzebne do stworzenia inspirującej i ciekawej lekcji. Pod względem możliwości technicznych nie ma chyba obecnie lepszej platformy.
A.S. Szczerze mówiąc, odkąd zaczęłam pracować z Genially, nie szukam już innych rozwiązań 😉
Grześ: Postawiła zatem Pani na sprawdzony koncept 😉 Rozumiem, że przy pełnej aprobacie dzieciaków 🙂
A.S. Zdecydowanie! Dzieciaki są zachwycone. Zresztą nie tylko dzieciaki - starsi uczniowie też czekają z niecierpliwością na to, czym ich zaskoczę.
Grześ: Jest to na pewno bardzo miłe i stanowi dla Pani zachętę do dalszej pracy. Z drugiej strony to również wyzwanie, praca z Genially wymaga sporego zaangażowania, także czasowego.
A.S. Mnie odpręża. Lubię usiąść i podłubać. Genially jest nieprzewidywalne - czasem zaplanuję sobie pracę, a okazuje się, że wyszło coś zupełnie innego, niż zamierzałam. Pomysły przychodzą mi do głowy w trakcie tworzenia prezentacji. Przeglądam czasem stare prace i dziś zrobiłabym je zupełnie inaczej. Pierwszą tablicę interaktywną tworzyłam ok. 7 godzin - byłam taka dumna z efektu końcowego. Dziś zupełnie mnie nie zachwyca 🤭🤣
Grześ: Praktyka czyni mistrza 🙂 Zatem Genial.ly jest dla każdego. Nie trzeba jakiś nadludzkich zdolności, by tworzyć własne prezentacje 😉
A.S. Oczywiście, że dla każdego - tylko ma jeden poważny minus... Nie napiszę, że uzależnia, ale na pewno wciąga 😉
Grześ: To chyba nie jest aż tak niebezpieczne, jak rutyna 🙂 Ta bowiem bywa zabójcza zarówno dla nauczyciela, jak i dla uczniów 😃
A.S. Oj tak. Choć moim zdaniem lepsza jest rutyna niż bylejakość.
Grześ: Właśnie, jak od owej bylejakości uciec? Wiadomo, nie ma tu jednej uniwersalnej recepty, ale gdyby miała się Pani pokusić o kilka cennych rad...
A.S. Myślę, że najważniejsze jest to, by być otwartym, słuchać młodzieży. Wszyscy wiemy, że ogranicza nas podstawa programowa, że jest ona przeładowana i niestety mało atrakcyjna dla uczniów, ale tak naprawdę od nas zależy, jak poprowadzimy proces edukacyjny młodych ludzi. Trzeba podążać za nimi, obserwować ich. Nawiązanie nitki porozumienia uważam za podstawę. Ja uwielbiam swoich uczniów i mam dużo sygnałów, że oni lubią mnie. Nie spinam się, nie każę nazywać panią Stasiak, dla większości z nich jestem po prostu panią Anią, która jednak dużo od nich wymaga. Kilka razy spotkałam się z opinią, że zwracanie się do nauczyciela w ten sposób to zacieranie granic. I zastanawiam się, o jakich granicach mowa? Dla mnie to wyraz sympatii, nie braku szacunku.
Grześ: Z tym również się zgadzam. To, że uczeń stoi przed drzwiami na baczność i salutuje na nasze powitanie nie jest raczej oznaką szacunku, lecz strachu. Chwilowo może to przynieść jakiś rezultat, ale do zbudowania prawdziwej więzi potrzebujemy o wiele więcej. Zatem kłania się "Mały Książę", również przed pedagogami 🙂
A.S. Oswajanie, nauczyciel jest trochę jak scyzoryk - musi być wielofunkcyjny. Oswoić uczniów, rodziców, nowinki edukacyjne i kto wie kogo i co jeszcze 😉
Grześ: Tego nie byliby w stanie policzyć najlepsi matematycy 🙂 A czego Pani najbardziej brakuje w trakcie pracy zdalnej?
A.S. Normalności. I to nie tylko w pracy zdalnej. Zachowanie dystansu społecznego nie służy budowaniu relacji.
Grześ: Nawet najlepsze platformy internetowe nie zastąpią kontaktu z żywym człowiekiem. Wszyscy zatem oczekujemy powrotu do szkół. Chyba nie będzie to powrót łatwy...
A.S. Nie będzie łatwy, ale w moim odczuciu jest konieczny. Większość młodych ludzi się pogubiło. Nie widzą sensu edukacji na odległość. Dla nich (póki co) ważniejsze od nauki są przyjaźnie. Nauczyciele też chętnie ponownie staną przy tablicy.
Grześ: Popuśćmy wodzę fantazji 😉 Wraca Pani jutro do szkoły, wracają także uczniowie. Od jakiego utworu literackiego zaczęłaby Pani tę nową, wspólną przygodę?
A.S. Byłyby to "Drobne ogłoszenia" Szymborskiej lub mój ukochany Mrożek - być może jednoaktówka "Na pełnym morzu" - absurd dla uczniów nie jest niczym obcym - przyszło nam żyć w dziwnych czasach... 😉
Grześ: Mrożek i Gombrowicz mieliby dziś ręce pełne roboty 🙂 Myślę, że apel Szymborskiej i tak najmniej tyczy się dzieci, gdyż u nich "wyobraźnia serca" jest czymś naturalnym. Później przychodzi dojrzewanie, dorosłość i nagle coś się kończy, przeobraża... Nie sądzi Pani, że współczesna szkoła za mało wychowuje do człowieczeństwa?
A.S. Człowiek człowiekowi wilkiem... Coś w tym jest...
Mało kto dziś chce dawać, a każdy chce brać. Współczesną szkołę tworzą nauczyciele, których ręce wiąże skostniała podstawa programowa i uczniowie, którzy muszą wpisać się w klucz odpowiedzi, by nie zamknąć sobie drogi ku "lepszej" przyszłości. I tu widzę miejsce dla nauczyciela przewodnika. Życie nie składa się z całek i potęg, a imiesłowowy równoważnik zdania nie zostanie naszym przyjacielem - dobry nauczyciel potrafi nauczyć wszystkiego, również empatii.
Grześ: Jednym słowem, jest nadzieja, póki na drodze uczniów stoją tak wartościowi i odpowiedzialni nauczyciele, jak Pani, którzy chcą bardziej dawać, aniżeli brać 🙂
I znowu powróciliśmy do nadziei 🙂
A.S. Po raz kolejny niech słowa poety posłużą za komentarz... "Nadzieja" Miłosza: "gdybyśmy lepiej i mądrzej patrzyli" - wszyscy mamy szansę być dobrymi, odpowiedzialnymi pedagogami - nie czuję się od nikogo lepsza, ale bardzo dziękuję, bo to szalenie miłe usłyszeć, że ktoś tak uważa.
Grześ: I tym miłym akcentem możemy zakończyć naszą rozmowę 🙂 Ale nie byłbym sobą, gdybym nie skorzystał ze sposobności 😉 Skoro gościmy Geniallną Słowiankę, może da się Pani namówić na Geniallną stronę z pozdrowieniami dla wszystkich czytelników? 😃
A.S. (Oczywiście, tylko muszę mieć chwilkę spokoju, żeby móc włączyć komputer)